sobota, 25 maja 2013

Rower Ążeja

   Najpiękniejszy nie jest ale myślę że jest mega sprawny i się BARDZO zmienił, bo dla tych którzy nie wiedzą to jest mój "tęczowy" rower! (bardzo go kocham) I polecam to miejsce w którym go robiłem!!! Jeśli ktoś chce sobie coś zrobić czy zmienić, przegląd itp. to bardzo polecam!!!!! MEGA TANIO!! i naprawdę dobrze. 

To co zmieniłem:
-nowa kierownica (drążek)
-lampka (która jest latarką!!)
-nowe gumy hamulcowe
-nowe koła+ wzmocnione obręcze
-błotniki
-trzymadełko na bidon
-zapinka do roweru (tu wygląda jak taśma klejąca)
-siodełko (żelowe męskie)
-pedały
-lampka tylnia (nie widać ale jest taka bardzo duża, jak od malucha ;>)
-bagażnik (porządny aby wytrzymywał duże obciążenie)
  Rower sam pomalowałem! nawet nie demontowałem większości rzeczy! A jeśli chodzi o kolor to... tak przyznaje się sam go wybrałem ;] ale uważam że jest oryginalny 

Tęczowy rower przed transformacją :P




Rower po Transformacji ;) 

wtorek, 21 maja 2013

Majówka

Niestety z racji braku czasu nasz blog nieco zastygł, za co bardzo przepraszamy. Natomiast nasze przygotowania cały czas trwają. Udało nam się w majówkę przejechać na rowerach z Torunia do Iwanek (około 20km za Brodnicę) co daje nam dystans całodzienny powyżej 100km. Dzięki temu przetestowaliśmy nasze maszyny i wiemy co jeszcze jest niezbędne przy rowerach ( np lusterko przy kierownicy - nikomu nie polecam jechania bez niego przez polskie drogi, gdzie kierowcy mają nas zazwyczaj totalnie gdzieś zwłaszcza kierowcy TIR-ów) Bardzo byliśmy zdziwieni, że w sumie w czasie drogi nie bolały nas mięśnie czy nogi ale takie części ciała jak pupa czy dłonie, których po prostu nie da się wyćwiczyć na siłowni, ważna jest tutaj ilość godzin spędzonych na siodełku i z rękami na kierownicy - po prostu po pewnym czasie te partie ciała się dostosują.
 Co do PKP ( bo do Torunia dojeżdżaliśmy z Łodzi pociągiem) panie w kasach niestety są niedoinformowane nawet nie wiedziały czy będzie podstawiony wagon rowerowy ale mimo wszystko po długich zmaganiach udało się kupić bilety. Na peronie tuż przed podjazdem pociągu był jeszcze chwilowy niepokój czy aby na pewno bedzię gdzie wstawić rowery - na szczęście nie było z tym żadnego problemu zarówno w pociągu TLK jak i Regio były wagony dostosowane do przewozu rowerów. Majówkę uważamy za bardzo udaną :) Pierwsze 200 km mamy za sobą i jest to spokojnie do zrealizowania w czasie 6-8 h - zależy ile przerw sobie zrobimy :P 












czwartek, 28 marca 2013

Nowe logo

Dzięki naszemu kochanemu Jędrkowi mamy nowe logo takiej bardziej "nasze" :)
Zapraszam do obejrzenia krótkiej prezentacji 


wtorek, 12 marca 2013

Rower Karoliny


           Wyprawa rowerowa? Tak super- jedziemy! Hmm.. tylko co z rowerem..
No właśnie – od początku był to dla mnie największy problem. Pożyczyć, wziąć rower brata, czy może kupić swój?
        Pierwsza opcja odpadła na wstępie, ze względu na to, że przed wyprawą chcę mieć możliwość się porządnie przygotować, przejechać kilka razy dłuższe weekendowe trasy - wliczając w to weekend majowy i oczywiście jeździć na co dzień. W związku z tym nie byłam przekonana do tego, żeby zabierać komuś rower na te kilka miesięcy, a tak właściwie bardziej – że ktoś da się na to namówić ;)
Kolejną opcją było wzięcie roweru Maćka (mojego brata) lecz niestety rozmiar ramy XL to dla mnie nie co za dużo.

          Zdecydowałam się na kupno. Pierwszym pomysłem, głównie ze względu na ograniczone fundusze, było kupno roweru używanego. Miałam na oku kilka sztuk, które mieliśmy na dniach obejrzeć, kiedy do akcji wkroczył Maciek i zaoferował swój mały udział – pod warunkiem, że rower będzie nowy tzn. z gwarancją i z możliwością bezpłatnego przeglądu zerowego.  Po przeliczeniu funduszy i dokładnym przeszukaniu sieci pod kątem najniższych cen zdecydowałam się na rower Kross Trans Pacyfic z roku 2012.

            Zeszłoroczny model przekonał mnie do siebie tym samym wyposażeniem co ’13 (na temat osprzętu nie będę się rozpisywać – średnia półka, zdecydowanie wystarczający w tym momencie J ), matowym malowaniem oraz, co chyba najważniejsze, o 400 zł niższą ceną. Niestety sklep, w którym znalazłam ofertę znajduje się w Wa-wie. Nie jest to ogromny problem, ale zawsze milej odebrać bądź serwisować rower na miejscu. Jednak postanowiłam spróbować szczęścia, w końcu nic nie tracę, i przejść się do jednego z łódzkich salonów Krossa z nadzieją na wynegocjowanie warszawskiej ceny. Było warto – bez najmniejszego problemu dostałam niższą cenę. Pomimo śniegu i pluchy ze sklepu do Przemkowego domu przejechałam dumnie rowerem. Jest to jakieś 500 m więc dałam radę – trzeba ćwiczyć bo w końcu koło podbiegunowe czeka ;). 

PS. Rower wyposażony jest w dynamo w piaście dzięki któremu będę miała niewątpliwą przyjemność ładować wszystkie elektroniczne urządzenia naszego składu ;)

wtorek, 5 marca 2013

   Z ostatniej chwili: Właśnie dostaliśmy się do akcji "Łódzka flaga na krańcach świata" !! Wypatrujcie więc naszych zdjęć z flagą na: 
https://www.facebook.com/lodzpl


     Dlaczego warto polubić naszą stronę ?  bo gdy wyjedziemy będziemy zdawać relacje na bieżąco  i udostępniać na Facebooku  dzięki czemu wszyscy będą mogli mieć naszą wyprawę live :) Myślę, że warto bo będzie się działo :P ( będziemy mieli nawet wyjazdową elektrownię - minielektrownię - ale o tym dowiecie się w kolejne notce na blogu, która już niebawem :P )  Także zapraszamy do polubienia naszego fanpage na facebooku ;)

sobota, 2 marca 2013

Rower Bartka

      Moim pierwszym porządnym rowerem był rower (nie jestem w stanie podać żadnych konkretnych informacji ani na  temat jego marki ani osprzętu) z komunii jednak parę lat temu sprzedałem go na złom.  Miał dość ciężki żywot bo trafił akurat na moment mojej fascynacji sportami "ekstremalnymi". Próbowałem wszystkiego od skoków po jazdę na tylnym kole itd. Oczywiście nic mi z tego nie wychodziło jednak rower dostał w kość. W roku 2008 odszedł na zasłużoną emeryturę, a ja na pięć lat pozostałem bez roweru.
      Początkowo na wyprawę chciałem pożyczyć rower od taty i sprawa wydawała się załatwiona jednak w wigilię 2012 roku pod choinką znalazł się dla mnie nowiutki Giant Roam 2 Disc!!!
Przepraszam za jakość tego zdjęcia ;)

       Rower oczywiście nie był dla mnie zaskoczeniem bo pomagałem przy jego wyborze i muszę przyznać, nie było łatwo. Pierwszym problemem był sam typ roweru, oczywistym wyborem byłby zakup roweru typowo trekkingowego. Rowery trekkingowe z założenia przystosowane są do długich wyjazdów z sakwami więc byłoby to wygodne rozwiązanie. Ostatecznie jednak zdecydowałem się na rower crossowy czyli hybrydę pomiędzy rowerem typowo górskim a rowerem trekkingowym. Uznałem, że w ten sposób połączę pozytywne aspekty obu tych typów. Rowery crossowe posiadają z reguły duże 28 calowe koła z wąskimi oponami przydatnymi na asfalcie, dodatkowo przystosowane są do mocowania bagażników, błotników i innych akcesoriów niezbędnych na wyprawach. 
      Po wyborze rodzaju przyszedł czas na ważniejsze decyzje. Szczególnie problematyczne były hamulce, upraszczając, do wyboru miałem dwa rodzaj : hamulce tarczowe (hydrauliczne) oraz tak zwane V-brake'i. Hamulce typu V-brake cechują się dobrą siłą hamowania i kontrolą, największym ich plusem jest jednak łatwość naprawy co w trasie ma oczywiście niebagatelne znaczenie. Hamulce tarczowe posiadają jeszcze lepszą siłę hamowania i kontrolę, mają jednak jeden BAAAARDZO duży minus, ich naprawa w trasie to koszmar. Ostatecznie podjąłem bardzo kontrowersyjną decyzję i wybrałem hamulce tarczowe. Pociesza mnie fakt, że uchodzą za bezawaryjne a jedyny problem jaki mogę w nich napotkać to zapowietrzenie układu hamulcowego. Liczę więc na to że w tresie się nie popsują, a jeżeli już ma się coś z nimi dziać to, że będę w stanie je naprawić samodzielnie ( wiem, że jestem naiwny ;) ). 
     Nie chcę już dłużej zanudzać i dodam tylko, że amortyzator przedni jest blokowany więc na równej drodze będzie pomocny.

Ponieważ nie jestem ekspertem rowerowym to nie omówiłem innych części roweru, nie chcę ośmieszać się pisząc na temat na którym się nie znam. Przy doborze reszty wyposażenia zdałem się więc na znajomego sprzedawce w sklepie. Dla zainteresowanych zamieszczam pełną specyfikację :

RAMA
Rozmiar                            XL/60
Kolor                               Czarny/JasnoZielony/Biały
Rama                               GIANT AluxX, aluminiowa
Widelec                           SR SUNTOUR NEX 4610 V4, skok 63mm, blokada
Tylny amortyzator            Brak
KOMPONENTY
Kierownica                     GIANT Sport, aluminiowa, gięta, 25.4x620mm
Wspornik kierownicy      GIANT Sport, 25.4, 90/105/120mm
Wspornik siodła              GIANT Sport, 30.9x375
Siodło                             GIANT Sport Trail HD
Pedały                             VP, nylonowe z metalową klatką
NAPĘD
Manetki                          SHIMANO Acera, 3x9
Przerzutka przednia         SHIMANO Acera
Przerzutka tylna               SHIMANO Acera
Hamulce                          TEKTRO Draco, hydrauliczne
Dźwignie hamulca            TEKTRO Draco
Kaseta / Wolnobieg         SHIMANO HG20, 11-32, 9 biegów
Łańcuch                          SHIMANO HG53
Mechanizm korbowy       SHIMANO Acera M391, 48/36/26
Środek Suportu               SHIMANO UN26
KOŁA
Obręcze                           GIANT CR70, aluminiowe, dwuścienne
Piasty                                FORMULA DC20/22 Disc
Szprychy                           Nierdzewne, stalowe
Opony                               KENDA Kwick 700x35C


     

   

czwartek, 28 lutego 2013

Rower Julki

              Powoli zaczynamy kompletować sprzęt, rozpoczynamy treningi oraz część z nas oddaje rowery do serwisów bądź kupuje nowe, żeby być jak najlepiej przygotowanym do wyprawy. Rower Julki jest rowerem po starszym bracie, gdyż jej prywatny to przedwojenna holenderka przerobiona przez nią i pomalowana na różowo nienadająca się na dłuższą wyprawę.

Różowa przedwojenna holenderka Julki

        Rower po bracie właśnie wrócił z serwisu zostało w nim wymienione praktycznie wszystko prócz ramy :P ( trochę kasy na to poszło, ale liczymy na to, że może dzięki temu nic się nie popsuje podczas wyprawy i nie będzie trzeba szukać o wiele droższych części w Szwecji) Wymienione zostały między innymi obręcze, koła, opony, hamulce, widelec ( z możliwością wyłączenia amortyzacji ) przerzutki, pedały i wiele wiele innych rzeczy nie do końca mi znanych jako kobiecie :P . Dodany został między innymi bagażnik dostosowany do zamontowania sakw,  bardzo wytrzymały, oraz błotniki. Oczywiście rower wymaga jeszcze trochę kosmetyki i dopieszczenia go :) 




czwartek, 21 lutego 2013

Trasa

                
                Z poprzednich postów wiecie już, że jedziemy do Szwecji, ale gdzie dokładnie? Otóż doszliśmy do wniosku, że najciekawszym celem podróży będzie dojechanie za koło podbiegunowe. Szwedzka miejscowość Jokkmokk leżąca około 20 km za magicznym 66 równoleżnikiem wydała się idealnym celem.
    
                Znając cel mogliśmy dokładniej zaplanować całą trasę rozpoczynającą się w portowym mieście Nynashamn gdzie dopłyniemy promem z Gdańska. Dalsza trasa powiedzie przez Sztokholm (podobno architektoniczną perełkę Europy), Uppsale (miasto z najstarszym uniwersytetem w Szewcji oraz masą muzeów), dalej zwiedzimy wybrzeża jeziora Siljan (Leksand, Tallberg, Mora i Orsa) zobaczymy tam między innymi miasteczko szwedzkiego św. Mikołaja, fabrykę legendarnych noży Morakniv, oraz Park niedźwiedzi Gronklitt w Orsa. Następną miejscowością będzie Sveg gdzie staniemy przed trudnym wyborem, pojechać do Ostersund rowerem czy skorzystać z bajkowego Ekspresu Polarnego? Decyzje za nas prawdopodobnie podejmie czas i pieniądze (niestety).W Ostersund obejrzymy największą kolekcje kamieni runicznych, skansen oraz domy Wikingów z IX wieku. Dalsza droga prowadziła będzie przez rozległe Szwedzkie lasy, będzie to część podróży która jest dla mnie szczególnie ważna. Odetchnąć od miejskiego zgiełku i nie mieć wokół siebie nikogo poza towarzyszami podróży, to będzie coś. 

               Od Jokkmokk dzieliło nas będzie 600 km a więc parę dni jazdy wśród lasów i jezior. Może spotkamy renifery i Przemek spełni swoje marzenie zobaczenia ich w stanie naturalnym? Dojeżdżając do Jokkmokk przekroczymy koło podbiegunowe i znajdziemy się w Laponii. Jokkmokk jest centrum kultury Saamów czyli Lapończyków, pasterzy reniferów. Zobaczymy tam poświęcone ich zwyczajom muzeum Ájtte. 

               Droga powrotna prowadzić będzie wzdłuż wybrzeża zatoki Botnickiej. Po drodze zobaczymy więc mnóstwo miast i miasteczek. Pierwszym z nich będzie Lulea a dalej odpowiednio Umea, Örnsköldsvik (gdzie zacznie się 120 kilometrowy odcinek malowniczego wybrzeża klifowego), Härnösand, Sundsvall, Gävle i wyprawę zakończymy tam gdzie się zaczęła czyli w Nynashamn. 
              Po przeliczeniu do przejechania mamy około 2600 km.Trasa oczywiście zmieni się wielokrotnie w trakcie wyprawy i z pewnością przydarzy nam się wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji. I bardzo dobrze bo przecież właśnie o to chodzi.

Dla zainteresowanych pełna mapa znajduje się TUTAJ
J&B

niedziela, 17 lutego 2013

Uczestnicy wyprawy




Początkowo planowaliśmy wyprawę tylko we dwoje, jednak doszliśmy do wniosku, że w grupie będzie raźniej  ciekawiej no i weselej. Mamy paczkę przyjaciół z którymi pomimo różnic charakterów, pasji i zainteresowań, wspaniale się dogadujemy, więc nieśmiało zaproponowaliśmy im wspólny wyjazd. Dwójka z nich czyli Mateusz i Bogusia musieli niestety zrezygnować z racji innych planów wakacyjnych. A oto i skład naszego małego peletoniku :P 

    Bartłomiej Bolimowski  (główny pomysłodawca i organizator wyjazdu) - student turystyki. Nigdy nie brał udziału w wyprawie rowerowej, a największy przejechany przez niego dystans to około 120 km. Zawsze chciał zobaczyć Skandynawię a jazda na rowerze wydała mu się najodpowiedniejszym sposobem. Uwielbia ciszę, lasy i jeziora.




      Julianna Twardowska - studentka edukacji przez sztukę oraz pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Nie wyobraża sobie zimy bez nart a lata bez żagli. Uwielbia przebywać wśród ludzi, do wszystkich przyjaźnie nastawiona. Boi się szwedzkich niedźwiedzi :P. Chce wziąć udział w wyprawie bo kocha nowe wyzwania i nie lubi siedzieć w miejscu. 








    Anna Wosik - studentka europeistyki i pedagogiki wczesnoszkolnej. Najlepiej czuje się w mieście wśród tłumów. Do tej pory rower (holenderka) służyła jej tylko jako transport po mieście. Na wyprawę do Szwecji namówił ją "Ążej". Lubi ludzi, hałas i słodycze.


    Jędrek Czerwiński "Ążej" - student 
architektury, a przede wszystkim entuzjasta i zapaleniec. Na wyprawę do Szwecji jedzie na swoim ukochanym tęczowym gruchocie, który pewnie jest starszy od niego:P Lubi jeść, latać i słuchać dobrej muzyki. 

   Karolina Stopczyk- radosny choleryk. Dość ekspresyjna w wyrażaniu uczuć i myśli. Pomijając dni napadu lenistwa jest osobą aktywną- 2000 km na rowerze- czemu nie ? Na co dzień stara się być pilną studentką nanotechnologii, chociaż nie zawsze jest z górki ;) 

   Przemek Woźniak - student budownictwa, niedoszła gwiazda rocka i zawodowej koszykarskiej ligi NBA, introwertyk, nie lubi ludzi, na wyprawę do Szwecji jedzie z misją zobaczenia reniferów w ich naturalnym środowisku 














J&B

sobota, 16 lutego 2013

Początek

     Zaczęło się na wyjątkowo nudnym wykładzie. Chcąc cennie spożytkować ten czas, Bartek postanowił poszukać jakiegoś pomysłu na wakacje. Wiedział, że nie mamy zbyt wiele pieniędzy (w końcu jesteśmy biednymi studentami;P)  a chcemy zrobić coś wyjątkowego i zwiedzić jak najwięcej.
    
   Podróż autem odpadła z góry gdyż nie mamy własnego samochodu, ceny benzyny rosną, poza tym jadąc samochodem traci się bezpośredni kontakt z otoczeniem.  Pierwszą myślą była podróż pociągiem przez Europę, słyszeliśmy o biletach  InterRail, dzięki którym można podróżować przez miesiąc po Europie. Szybko okazało się, że nie jest to tania ani prosta w organizacji wyprawa. Bilety na które byłoby nas stać zapewniały 10 albo 8 dni jazdy pociągiem w ciągu miesiąca, kolejnym problemem było to, że przejazdy musiały być z góry rezerwowane. Nie  było to dobre rozwiązanie jak na tak wysoką cenę biletu. Zależało nam bardziej na wakacjach, podczas których sami decydujemy o tym kiedy gdzie i co robimy.

   I wtedy przypadkowo Bartek trafił na stronę o podróżach rowerowych ( niestety nie pamięta jaką ). Był to strzał w dziesiątkę, pozostało jednak pytanie dokąd. Z racji tego, że to nasza pierwsza taka podróż, trzeba było wybrać kraj w którym jest bezpiecznie i jest przyjazny rowerzystom. Wstępnie wybraliśmy kierunek północny, gdyż zawsze chcieliśmy odwiedzić tamte rejony jednak nie było nas na nie stać ( drogie hotele, oraz sama podróż autem czy pociągiem). Początkowo myśleliśmy o Norwegii jednak ceny promów były dla nas za wysokie, w rezultacie wybraliśmy SZWECJĘ. Ceny biletów na prom do Szwecji w dwie strony zaczynają się już od 400 zł, dodatkowo obowiązuje tam prawo zwane Allemansrätten - mówiące, że każdy człowiek ma prawo do kontaktu z naturą. Wynika ono z przekonania, że człowiek jest integralną częścią przyrody, zaś cywilizacja ma z nią współistnieć, a nie rywalizować. Było to decydujące gdyż pozwalało nam na darmowe rozbicie się namiotem na 24 h w odległości około 150 m od zabudowań oraz na terenach prywatnych za zgodą właściciela. Jest to wielka oszczędność, dodatkowo można łowić ryby w największych jeziorach i w morzu ( bez opłat, z czego być może skorzystamy). W Szwecji drogi są w doskonałym stanie a kierowcy szanują rowerzystów starając się ominąć ich szerokim łukiem (wiedza zaczerpnięta z forów rowerowych. 

  Nasze ostatnie obawy co do pomysłu podróży rowerem zostały rozwiane podczas prezentacji na festiwalu Mediatravel w Łodzi, gdzie o swojej wyprawie rowerowej opowiadali Ania i Robert "Robb" Maciąg. Kupiliśmy od nich książkę " Podręcznik przygody rowerowej ", po przeczytaniu której  nie mieliśmy już żadnych wątpliwości. Pozostało nam ustalenie trasy, przygotowanie fizyczne, zebranie ekwipunku, oraz pytanie czy jedziemy we dwójkę czy większą grupą  ..........  
J&B